Choć słońce jest jeszcze wysoko nad horyzontem, w powietrzu czuć momentami już przeszywający chłód. Pierwsze pożółkłe liście zdążyły już spaść, tworząc szeleszczący pod stopami dywan. Zakładam na siebie mój ciepły, wełniany sweter z milionem kulkowych zmechaceń – nieproszonych przybyszy po ostatnim praniu w zbyt ciepłej wodzie. Ty zarzucasz na siebie jasną kurtkę z kraciastą podszewką – tę samą od ostatnich kilku lat. Bierzesz w dłonie nożyk. Koniecznie naostrzony. W innym wypadku grube, zdrewniałe łodygi mogłyby toczyć z nami zaciętą i nierówną walkę.
Po powrocie do domu słonecznie żółte naręcza wrotyczu trafiają od razu do wazonu. Ich kolor i zapach od dziś będzie zwiastował początek babiego lata.
Czasu chwilowego zawieszenia, zatrzymania migawki pomiędzy latem a jesienią.
Gdy Ty krzątasz się po kuchni, siadam przy naszym starym, drewnianym stole i wyciągam z pudełka nożyczki. Papier, klej, kawałek gumki, kilka płatków polnych kwiatów, garstka liści. Po kilku minutach kwiatowa maska jest gotowa! Może ubiorę ją na jutrzejsze urodziny Zosi? Co o tym myślisz ? Pora zapakować prezent. Zosia z pewnością ucieszy się z podarunku opakowanego w ten papier w kwiatową łączkę. Jest taki piękny! Nakleję jeszcze kilka naklejek. Gotowe!
Mamo, czy upieczemy te kruche ciasteczka z rumiankami? Albo zrobimy różane lizaki? Pamiętasz jak zabraliśmy je ze sobą w drogę na nasze portugalskie wakacje? Ten smak będzie już chyba zawsze mi się z nimi kojarzył, wiesz? Lubię patrzeć przez nie na świat. Drobne kawałeczki zasuszonych płatków róży wirują między domami. Jak w kalejdoskopie!
Czy wiesz, że Zosia ma malutką siostrzyczkę? Kiedy ostatni raz ją widziałam mama Zosi trzymała ją w swych ramionach otuloną w kwiecistą chustę. Był chyba na niej namalowany cały ogród. Mnie też na chwilę pozwoliła ją potrzymać.
Jutro będziemy robiły razem z dziewczynkami kwiaty z bibuły, z których potem powstanie piękna girlanda. Pamiętasz jak byłam mała, otwierałyśmy zielnik i robiłyśmy z papieru przeróżne kwiaty? Każdy miał inny środek, pręciki, kształt płatków. Nie było nigdy dwóch takich samych.
Albo jak uczyłaś mnie haftować gałązki bzu, maki, trójkolorowe bratki? Jaś siedział między naszymi nogami i układał wieżę z kolorowych pudełek. Uczył się wtedy wymawiać pierwsze słowa. Bardzo to było zabawne. Lubię jesień i ten nasz domowy niespieszny czas. Wiesz Mamo?
fot. kwiatów : http://latobabie.pl/ , https://www.roksanarobizdjecia.pl/